Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
"Charming Eyes"-chore kociaki !
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » ZDROWIE Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
"Charming Eyes"-chore kociaki !
Autor Wiadomość
roksana
Pasjonat



Dołączył: 27 Maj 2009
Posty: 949
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Anglia

Post
Kamusia masz racje. Jedna sprawa jest ze ww kazdej hodowli moze zdarzyc sie jakies choróbsko, a druga sprawa jest sprzedanie kotka chorego. Ja mam zamiar zostac hodowca i gdyby przydarzyla mi sie taka historia na pewno nie sprzedalabym kotka z infekcja. Gdyby kotek byl chory zaczelabym go leczyc, zrobilabym badania i czekala na diagnoze i gdyby byla to choroba łatwa w leczeniu nie wiążąca sie z komplikacjami w przyszlości zaproponowałabym sprzedanie kotka dopiero po jego wyleczeniu. I mysle ze tak powinien postepowac kazdy hodowca. Skoro u kotka wystapily objawy juz w samochodzie to mamy prawo myslec ze kotek wyjechal juz chory z hodowli. A hodowca odradzajac wizyte u weterynarza chcial zatuszowac sprawe. Dlatego takie zapisy w umowie jakie przytoczyla Nika sa bardzo wazne. Jeszcze inna sprawa jest to ze nabywca kotka "na kolanka" ma prawo nie rozpoznac objawow choroby i to obowiazkiem hodowcy jest sluzyc swoja wiedza i doswiadczeniem i przedewszystkim oddawac zdrowe kocieta.
Nie 20:36, 19 Lip 2009 Zobacz profil autora
nika
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

Post
Catyfun napisał:
W chwili obecnej zastanawiam się czy jako nabywca byłabym zachwycona tym zapisem, że muszę kociaka odwieźć na leczenie do hodowcy na własny koszt


A w którym miejscu doczytałaś, że na własny koszt

Catyfun napisał:
natomiast z drugiej strony czy hodowca chciałby, żeby kociak z lekką infekcją (a tym bardziej np. z biegunką) miał być do hodowcy wieziony w samochodzie w upał np. 10 godzin.


Każdy przypadek zawsze rozpatruje sie indywidualnie. Jeśli np u kociaka wystąpiłyby delikatne problemy zdrowotne ( np luźny stolec) to nabywca kociaka, po konsultacji z lekarzem, musi podjąć decyzje, czy decyduje się, aby kociak został u niego i sam zajmie sie jego leczeniem, czy tez odwozi kociaka do hodowcy.

Tak naprawde to TYLKO nabywca kociaka podejmuje ostateczną decyzję, bo to on jest już właścicielem kota. Hodowca nie ma prawa (bo prawo do kociaka właśnie przekazał nabywcy) juz do niczego


Jeśli np kupię w sklepie mikser i po przywiezieniu do domu zauważę, że jest zepsuty, to co zrobię ? Złożę reklamacje i będę oczekiwała innego miksera, lub usunięcia tej usterki ewentualnie zwrotu pieniędzy. Ale nie wolno mi samej naprawiać miksera ( bo straci on gwarancje) ani wynajmować obcego serwisu do jego naprawy.
Powiecie, ze kociak to nie mikser ? A jednak prawo tak samo traktuje sprzedaz kociaka jak sprzedaż kazdego innego przedmiotu. Szkoda, ale tak jest i nic na to nie poradzę.


Catyfun napisał:
Ponieważ niestety mam już taką wrodzoną wadę (albo skazę zawodową), czyli dzielę włos na czworo, więc będę siedziała i myślała, myślała i może coś wymyślę.


Myśl, myśl… i niech inni też pomyślą. Może razem coś wymyślimy. Hodowcy myślą „inaczej” i nabywcy troszkę inaczej. Warto połączyć to razem.
Nie 21:39, 19 Lip 2009 Zobacz profil autora
Catyfun
Legendarny Kociarz



Dołączył: 10 Lis 2007
Posty: 5202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Myślę (o tej porze ciężko)Wesoly
Co do tych "kosztów", to chodziło mi właśnie o to, że nie ma zapisu na czyj koszt kociak jest odwożony. Wiem, że to jest czepialstwo, ale jednocześnie mam świadomość, że jeżeli każdy (co oczywiście nie jest możliwe) drobiazg nie zostanie ujęty, to nabywca może zawsze znaleźć powody do pretensji do hodowcy i oczywiście odwrotnie.
Podsumowując może moje czepialstwo do czegoś się przyda Wesoly
Nie 21:50, 19 Lip 2009 Zobacz profil autora
natitasha
Ambitny



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 449
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Inowrocław/Sopot

Post
Sądzę, że czepialska osoba jest w stanie zauważyć więcej miejsc, w których możliwa jest nadinterpretacja punktów umowy
Nie 22:00, 19 Lip 2009 Zobacz profil autora
nika
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

Post
roksana napisał:
nie sprzedalabym kotka z infekcja.


Żaden znany mi hodowca, nie sprzeda kociaka chorego. Tym bardziej, gdy w swoich umowach wymaga kontroli weterynaryjnej po odbiorze kota z hodowli. Sprzedaż chorego kociaka, to natychmiastowa lawina problemów i nie wierze, że jakikolwiek hodowca świadomie narażałby się na przykrości z tego powodu - niezależnie od tego, jakie ma zapisy w umowie, bo zapisy jedynie regulują „co zrobić, gdy…” , a problem nadal pozostaje problemem.


roksana napisał:
Skoro u kotka wystapily objawy juz w samochodzie to mamy prawo myslec ze kotek wyjechal juz chory z hodowli..


hmm... niby tak, ale niekoniecznie hodowca musiał wiedzieć, że u kociaka rozwija się jakiś problem zdrowotny i niekoniecznie musiał on sie wcześniej rozwijać.

Przykład z mojej hodowli. W piątek przygotowywałam koty na wystawe. Wszystkie były w świetnej formie. Poświeciałm im sporo czasu, wiec nie miałam prawa niczego przegapic. Potem jeszcze ogladał je dokladnie weterynarz. Wyglądały świetnie. W sobotę ok 3 wyjechały na wystawę, a tuż przed oceną Black Witch wygladała jakoś tak nijak. Nie przeszkodziło to jej otrzymac nawet Nominacji, ale nastepnego dnia jednak juz nie poszła do oceny, bo zdaniem Patryka nie czuła się najlepiej.
To dopiero trzy miesieczny kociak, ktoremu zafundowałam mega stres, najpierw w postaci przygotowania do wystawy (kapiel, suszenie) potem wizyta u weterynarza, potem podróz samochodem. System odpornosciowy kociaka siadł i malutka swoj debiut wystawowy zapewne odchoruje.
Skąd mogłam to przewidzieć ? Czy mozna mnie posadzić o swiadome zatajenie jej problemów zdrowotnych ? Nie, przeciez na wystawe jada koty w doskonalej kondycji.

Jeszcze raz powtarzam. Kot to zywy organizm, czyli totalnie nieprzewidywalny.


roksana napisał:
A hodowca odradzajac wizyte u weterynarza chcial zatuszowac sprawe.


Ale tego nie potrafię tego zrozumieć, a tym bardziej wytłumaczyć. Wizyta u weterynarza jest ZAWSZE konieczna, dyskutowac mozna tylko nad tym, do jakiego weterynarza isc z kotem. Są lekarze i lekarze Hodowca ma wiecej mozliwosci, aby nawet w zupelnie innym miescie, doradzic dobrego weterynarza.
Nie 22:09, 19 Lip 2009 Zobacz profil autora
roksana
Pasjonat



Dołączył: 27 Maj 2009
Posty: 949
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Anglia

Post
Masz racje Nika co do Black Witch. Ale Kamusia pisala ze kotek zaczal lzawic i mial wyciek z noska to nie moglo sie tak nagle pojawic w samochodziemusial juz wczesniej nie czuc sie najlepiej a doswiadczony hodowca powinien to zauwazyc no i to odradzanie wizyty u weterynarza wskazuje tylko na jedno...Ja jak wzielam swoja Lilly moj hodowca wrecz nalegal zebym ja wziela do weterynarza w drugiej dobie pobytu u mnie. Lilly zaczela kichac wlasnie na drugi dzien w moim przypadku rzeczywiscie hodowca mogl nie zauwazyc ze z kotkiem jest cos nie tak, byc moze u mnie zlapala jakies paskudztwo, ale w przypadku Kamusi dla mnie sytuacja jest jasna.
Nie 22:18, 19 Lip 2009 Zobacz profil autora
nika
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

Post
Kamusia – staram się cały czas bezstronnie pisac w tym watku, ale jest sprawa która mnie zaskoczyła.

Kota zamiast zwrócić hodowcy, zdecydowałaś się zatrzymać. Z tego co sama napisałaś, hodowca zwrócił Ci poniesione koszty leczenia kota o jakie wystąpiłaś poprzez swojego prawnika. Ty jednak całą sprawę przedstawiłaś na forum, podając nazwę hodowli, a chyba wraz ze zwrotem kosztów leczenia kota, podpisałaś klauzulę, że ,, po załatwieniu sprawy ugodowo, nie będziesz wnosi więcej żadnych pretensji"

Czemu wiec mimo wszystko podałaś nazwę hodowli. Czy nie wystarczyło opisać problem, bez podawania skąd jest Twój kociak ?
Nie 22:30, 19 Lip 2009 Zobacz profil autora
gumisia
Pasjonat



Dołączył: 17 Sie 2008
Posty: 814
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post



Ostatnio zmieniony przez gumisia dnia Pon 8:22, 20 Lip 2009, w całości zmieniany 3 razy
Pon 7:58, 20 Lip 2009 Zobacz profil autora
mamaroksany
Początkujący



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: 3-CITY

Post
Nika a ja Ciebie nie rozumiem, albo kot to żywy organizm jak piszesz albo mikser i towar handlowy Ya winkles

nie odzywam się ale tez mam doświadczenie w kupnie kotki chorej, leczyłam ją ponad 3 m-ce i to nie z kataru a z pasożytów, przy okazji moja rodzina musiała się odrobaczyć co kosztowało mnie mega dużo pracy, prania etc (kto miał choć raz lamblie to wie o czym piszę). Raz przez myśl mi przeszło zeby ją zwrócić do hodowcy to usłyszałam ze ona chorego kota mi nie przyjmie bo pewnie to ja z premedytacja zaraziłam kota a teraz chcę chorego oddac co było śmieszne bo zaświadczenie od weta było po 3-ech dniach od odbioru kociaka i świadczyło o wczesniejszym nabyciu pasożytów, mimo tego hodowca nie chciał słyszeć o zwrocie kotki. W dniu dzisiejszym hodowla nie istnieje, sprawa potoczyła się w sądzie koleżeńskim w klubie, do którego owa Pani należała (celowo piszę należała bo już została usunięta), ja odzyskałam rodowód a dokładnie duplikat, którego nie dostałam przy zakupie kotki, kotka jest wyleczona a kilka m-cy temu dołączyła do nas druga kotka z hodowli ze Szczecina za co dziękuję Pani Dorotce.

Z perspektywy czasu wiem, na co nalezy zwracac uwagę przy zakupie kotki choć czasem człowiek nieśmiały może mieć z tym problem. Z drugiej zaś strony to hodowca powinien się zatroszczyć o zaopatrzenie nabywcy w niezbędną wiedzę jeśli oczywiście dba o kotka jak o żywy oraganizm a nie jak o ten nieszczęsny mikser.

Wiem, że zwrócenie kotka w dwie godziny po zakupie jest raczej nierealne bo te puchate kuleczki mają coś w sobie, człowiek zakochany ma różowe okulary i tak samo ma się to do kotka, na którego zbieramy miesjacami i szukamy tygodniami
Pon 9:21, 20 Lip 2009 Zobacz profil autora
nika
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

Post
mamaroksany napisał:
Nika a ja Ciebie nie rozumiem, albo kot to żywy organizm jak piszesz albo mikser i towar handlowy Ya winkles


Dla mnie kot, to członek rodziny, ale wg prawa sprzedaż kota niczym się nie rożni od sprzedażny miksera
Pon 9:35, 20 Lip 2009 Zobacz profil autora
Kamusia
Początkujący



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

Post
Uważam,że postąpiłam słusznie opisując tę sytuację.Inna sprawa,że wcale się z tym nie czuję dobrze.Kończę moje wypowiedzi w tym wątku,jeszcze raz dziękując za mądrą nad nim dyskusję.
Pon 11:52, 20 Lip 2009 Zobacz profil autora
nika
Administrator



Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 3759
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

Post
Kamusia napisał:
Uważam, że postąpiłam słusznie opisując tę sytuację.

Zgadzam się z Tobą całkowicie. Forum jest właściwym miejscem, aby poruszać wszelkie sprawy i nad nimi dyskutować. Nie wszyscy musimy być tego samego zdania, ale możemy na dany temat porozmawiać.
Ty jednak postawiłaś bardzo mocne zarzuty wymienionemu z nazwiska hodowcy i podałaś nazwę hodowli. A to już można by nawet podciągnąć pod pewne paragrafy

Gdybyś opisała problem, nie podając nazwy hodowli i hodowcy, to moim zdaniem byłoby to zupełnie inaczej odebrane. Przynajmniej przeze mnie.
Tym bardziej, gdy hodowca spełnił wszystko to, czego od niego oczekiwałaś w zaistniałej sytuacji, czyli pokrył koszty leczenia kota i zrobił to, zanim napisałaś o całej sprawie na forum.
Pon 14:29, 20 Lip 2009 Zobacz profil autora
Jerzy Macura
Raczkujący



Dołączył: 24 Lip 2009
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
"Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze"
Jestem mężem Ireny.Prowadzimy hodowlę"Charming Eyes*Pl od 15 lat.Dopiero dzisiaj zapoznałem się z dyskusją na temat jakoby chorych kociaków z naszej hodowli. Nie poznałem osobiście Pani K.A./kultura obowiązuje-dlatego tylko inicjały/więc nic nie mogę powiedzieć o Niej.Pragnę zaznaczyć ,że kotka Xsawiera odebrała osobiście w domu w dn.17 maja ,w dn.19 maja przeslała email z załączonymi 9 zdjęciami/ z podróży oraz z domu/ -bez żadnej informacji o swoich spostrzeżeniach/odnośnie stanu zdrowia/.Nie wiem jakie byly rozmowy telefoniczne,ale na moje pytanie oXsawiera żona podała ,że nie może się dodzwonić do Pani K.A./nikt nie odbierał/. I nagle 30 czerwca osobiście odebrałem list z kancelarii Prawniczej z wezwaniem do zapłaty kwoty 1766zł jako odszkodowania tytułem zwrotu kosztów wynikających z zakupu"chorego"kociaka.Na kwotę tą składała się kwota 600 zł jako zwrot kosztów podróży do Sosnowca .W rozmowie telefonicznej z prawnikiem doszliśmy do porozumienia i zawarliśmy ugodę o zapłacie kwoty 1166 zł/bez zwrotu kosztów podróży/ oraz wyczerpaniu wszelkich roszczeń ze strony Pani K.A.. Przelałem niezwłoczniepieniądze na konto Pani K.A. I co sie pózniej okazało.?Ano pojawił się wpis Pani.K.A./moim skromnym zdaniem bardzo nikczemny/z negatywnymi uogólnieniami odnośnie naszej hodowli.Mógłbym polemizować,ale co to da. Zastanawia mnie tylko jedno:czy gdybym pokrył koszty podróży do Sosnowca w kwocie 600 zlotych to by tego wpisu nie było? Pdpisuję się imieniem i nazwiskiem,bo nie mam się czego wstydzić.
Pią 17:42, 24 Lip 2009 Zobacz profil autora
mamaroksany
Początkujący



Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 99
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: 3-CITY

Post
bardzo odważne, że się Pan włączył do dyskusji. Z drugiej zaś strony wcale się nie dziwię, gdyż zostało naruszone dobre imię Pańskiej żony jako osoby i hodowcy. Niestety wszystko zalezy od człowieka czy napisze bezpośrednio z imienia i nazwiska czy tylko poda krótką informację nt hodowli czy hodowcy, całej sytuacji i okoliczności takiego zajścia. Ja osobiście też miałam przygodę z hodowczynią z Gdańska, kupiłam zarobaczoną kotkę, do tego zaraziła dwójkę moich dzieci, co skutkowało odrobaczaniem całej rodziny i męczarnią przez ponad 2 miesiące (kto miał lamblie ten wie o czym piszę). Jednak do głowy mi nie przyszło, żeby opisywać Panią D. z imienia i nazwiska, wierzę, że "ten światek" jest tak mały, że wiadomo o kim się pisze. Hodowcy to też ludzie, dlatego można czasem wyrządzić komuś po prostu krzywdę oszczerstwami i pomówieniami. Jednak z drugiej strony należy piętnować nagminnie zle zachowanie aby oszczędzić kolejnym nabywcom kociaków bólu, kasy i niepotrzebnych nerwów.. niestety każdy kij ma dwa końce
Pon 10:01, 27 Lip 2009 Zobacz profil autora
jester
Początkujący



Dołączył: 05 Maj 2009
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: poznan

Post
I WLASNIE TEN FAKT ZE MATKA 4 MIESIECZNEGO KOCIAKA JEST ZNOWU W CIAZY SWIADCZY O TYM JAKA TO JEST HODOWLA
Sob 15:30, 22 Sie 2009 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » ZDROWIE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 4 z 8

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin