Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Dokocenie - ragdolka i europejczyk, nasila się agresja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » RAGDOLL - opieka i wychowanie Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Dokocenie - ragdolka i europejczyk, nasila się agresja
Autor Wiadomość
gr8
Początkujący



Dołączył: 23 Paź 2016
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

Post


Bardzo Wam dziękuję za ciepłe słowa Yellow_Light_Colorz_PDT_16 Staram się jak mogę, aby nasze koty były z nami i ze sobą szczęśliwe. Myślę, że gdyby Dymek miał 6 miesięcy tak jak nam powiedziano w schronisku to całe dokocenie przebiegłoby łagodnie. Jednak on ma około roku a ja totalnie początkująca kociara absolutnie nie byłam przygotowana na emocje i sposób rozumowania dorosłego kota. Nie mniej jednak cieszę się, że wprowadzono nas w błąd, bo gdyby Dymek znalazł się w bloku dla dorosłych kotów to nigdy byśmy go nie poznali. A jest cudowny i nie wyobrażam sobie życia bez niego!

Duna, jeśli możecie wziąć drugiego kotka, to koniecznie to zróbcie Wesoly A jeśli to ta słodka kulka ze schroniska, o której pisałaś to tym bardziej to zróbcie! Wesoly Gwarantuję Ci, że miłość bezdomniaczka, któremu dałaś dom odmieni Wasze życie Ya winkles

Co do problemów z dokoceniem, to Twoje obawy są zrozumiałe, ale jak sama napisałaś - u Ciebie wcale nie musi ono tak wyglądać Wesoly Mnie zgubiła niewiedza (choć wtedy sądziłam, że jestem dobrze przygotowana) i poniekąd pośpiech bo za szybko przechodziłam z jednego etapu do drugiego. A tutaj niczego nie da się przyspieszyć, koty mają swoje własne poczucie czasu i trzeba iść ich rytmem. Wesoly

No nic, właśnie zbliża się pora karmienia moich diabełków, rano próbowałam przeforsować mięsko z dodatkiem marchewki i niestety Dymek wybrzydzał, przez co skupił się na Małej i chciał do niej podejść. Teraz oba dostaną to, za czym szaleją więc znów powinny być zainteresowane tylko własną miseczką

EDIT

A więc nastał ten dzień, gdy koty znalazły się w jednym pomieszczeniu. Yellow_Light_Colorz_PDT_16 Oba zostały wpierw porządnie wybawione, nakarmione przy uchylonych drzwiach, a potem mąż zabrał Dymka do jednego kąta pokoju, ja wzięłam Małą i przeszłam z nią do drugiego kąta. Oczywiście oba koty od razu zaczeły się nam wyrywać, chcąc podejść do tego drugiego, ale upilnowaliśmy je Siedzielismy na podłodze, koty trzymaliśmy przy sobie też na podłodze (nie na rękach) i odwracaliśmy ich uwagę smakołykami ( była to saszetka z mięsnym kremem dla kotów). Udawaliśmy, że w tym pokoju jest tylko "nasz" kot i mówiliśmy do niego czule, głaskalismy, ciągle dawaliśmy smakołyk - jednym słowem robiliśmy wszystko, aby to wydarzenie było eksplozją przyjemności dla kota. Po krótkiej chwili oba koty skupiły się tylko na smakołyku, wyluzowały się, zapominając o obecności tego drugiego. Doszło do tego, że nawet nie trzymaliśmy przy nich w pogotowiu rąk, aby w razie czego łapać uciekiniera. Dla nich był tylko "jego człowiek i jego smakołyk".

Zarówno to ćwiczenie jak i jedzenie pod drzwiami a potem przy uchylonych drzwiach ma na celu wzbudzenia u kota pozytywnych odczuć względem drugiego kota. Ma go kojarzyć z przyjemnościami, a więc gdy pojawia się drugi kot dzieje się coś fajnego, jak karmienie, grad pieszczot i jedzenie smakołyków Będziemy to ćwiczenie powtarzać tak długo, jak długo koty będą na siebie reagować nadmiernie emocjonalnie - czyli gdy widok drugiego kota nie sprawi, że będą chciały podejść, wtedy pójdziemy dalej i będziemy się z nimi bawić w jednym pokoju. Yellow_Light_Colorz_PDT_15

Tak więc zaliczam to wydarzenie do naszych sukcesów. Mam nadzieję, że dalsza praca doprowadzi nas w końcu do zgody między kotami

EDIT 2

Trwamy w naszym celu i codziennie bierzemy kociaki do jednego pokoju, by tam opchać je smakołykami. Raz koty od początku są spokojne, raz wyraźnie są pobudzone i mają lekkie trudności w skupieniu się na smakołykach. Wiążę to z porami dnia, kiedy prowadzimy ćwiczenia, a więc godziny wczesno przedpołudniowe i późno wieczorne nie są odpowiednie, ponieważ wtedy trudno zapanować nad kociastymi Wesoly Niestety, ostatnio moglismy tylko w takich porach z nimi ćwiczyć, a to przez pracę i projekt "umeblowania mieszkania" Wesoly Wg behawiorysty J.G. kot powinien mieć mozliwość okrążenia pokoju bez dotykania podłogi - idąc tym tropem tworzymy kocie meble, aby nie tylko uatrakcyjnić kocie zycie, ale też aby dać kotom więcej przestrzeni. Podobno taka trasa działa cuda przy walkach kotów, dlatego zdecydowalismy się włożyć trochę pracy na "kotyfikację" mieszkania Wesoly Dodam, że przegonienie kota wędką po takich meblach bardzo pomaga spalić kocią energię Oto niektóre z naszych prac:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez gr8 dnia Wto 13:58, 14 Lut 2017, w całości zmieniany 2 razy
Sob 12:52, 04 Lut 2017 Zobacz profil autora
reven24111
Początkujący



Dołączył: 11 Sty 2017
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: łódzkie

Post
Hej co tam słychać u twoich kociaków? Wesoly
Wto 11:45, 21 Lut 2017 Zobacz profil autora
Emi
Ekspert



Dołączył: 11 Sty 2015
Posty: 2771
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

Post
To wspaniałe ile zrobiliście i robicie dla Waszych kotków Wesoly
Wto 13:17, 21 Lut 2017 Zobacz profil autora
gr8
Początkujący



Dołączył: 23 Paź 2016
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

Post


A więc tak, z technicznych rzeczy dobudowaliśmy jeszcze jeden słupek po którym kociaki mogą się wspinać a jego górę wieńczy półeczka taka sama jak przy TV Wesoly Kociaki lubią tam wchodzić i skakać z niej na wyższe półki.

Jesli chodzi o dokocenie to napotkaliśmy trudności Smutny Pierwsza z nich to sąsiedzi nad nami robią remont mieszkania, cały dzień wiercą w ścianach i stukają a u nas to słychać tak, jakby remont odbywał się u nas Koty są nerwowe, my jesteśmy nerwowi i nawet karmienie teraz to wyzwanie...
Druga rzecz - straszniejsza - to Dymek wczoraj w nocy ześliznął się z jednego ze słupków z wysokości około metra i zaczął kuleć na przednią prawą łapkę Nie dajemy rady mu zabronić wchodzić na półki, na szczęsie wybiera te które są stosunkowo nisko (np. 70 cm). Jednak przy zeskakiwaniu ugina z bólu łapkę i ląduje na brodzie. Smutny Przed chwilą karmiłam go leżącego na drapaku, odwróciłam się na sekundę aby odstawić miseczkę na podłogę a ten zeskoczył i upadł na brodę, tym razem aż miaucząc z bólu. Już umówiłam się ze swoim weterynarzem na wizyte dzisiaj.

Zanim jednak doszło do tych nieszczęść, odważyliśmy się pójść z ćwiczeniami o krok dalej i po evencie ze smakołykami pozwolilismy kotom podejść do siebie. Dotknęły się noskami, a potem próbowaliśmy je zająć zabawą - każde z nas miało taką samą wędkę, ale niestety nie były one tak atrakcyjne jak drugi kot. Dymek koniecznie chciał obwąchać Małą, ta absolutnie tego nie chciała, więc odwróciła się, usiadła na podłodze i zaczeła tak śmiesznie machać łapką w górę i w dół tuż przed jego nosem. Ona zdawała się rozbawiona, on poważny i ekstremalnie skupiony. Chwilę później przekroczył granicę, którą mu wyznaczyła kotka, więc Mała uciekła na drapak a Dymek oczywiście za nią. Sprawy zaczeły przybierać niekorzystny obrót. Mała już nie była rozbawiona i zaczęła się wdrapywać na nowy wielki drapak aby po prostu uciec. Złapałam Dymka jak już był w drodze za nią i wyniosłam go do drugiego pokoju.

Myslę, że ta sytuacja powstała przez nasze niedociągnięcie, a mianowicie upłynęło za dużo czasu między "zabawą wymęczającą" a jedzeniem (około godziny). Koty zdążyły złapać oddech i miały siłę na pobudzenie się widokiem drugiego kota.

Niestety, tak strasznie trudno jest wszystko zgrać Smutny Wystarczy że męża zatrzymają w pracy, albo korki nie pozwolą mu wrócić na czas i już jest obsuwa, już koty albo zdążą zregenerować siły, albo cały dzień karmienia jest przesunięty o godzinę. A bez męża nie dam rady przeprowadzić ćwiczeń. Zdarza się też, że koty śpią sobie w najlepsze i nic sobie nie robią z ustalonych pór karmienia, czyli np. muszę je budzić na posiłek, na zabawę i zanim się rozruszają, już jestem spóźniona z karmieniem.

Mam nadzieję, że niedługo opiszę bardziej pozytywne doświadczenia Wesoly Póki co musimy wyleczyć kocurka i nie wiem jak to będzie ze wspólnym karmieniem kotów. Boję się że jeśli zrezygnuję z tego punktu, to całe dokocenie trafi szlag. No i nie mam jak wybawić biedaka, skoro nie może chodzić Smutny A jeśli dopuszczę do spotkania obu kotów to widok Małej może na niego podziałać tak, że zapomni o urazie łapki, gdzieś skoczy i jeszcze bardziej sobie zaszkodzi. Nie wiem, piszę w biegu, muszę wpierw się dowiedzieć co dolega mojemu maluchowi i dostosować do tego plan dokocenia.
Wto 16:14, 21 Lut 2017 Zobacz profil autora
BabaJaga
Ekspert



Dołączył: 18 Sty 2014
Posty: 4120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Gdańska

Post
Ogromnie dziękuję, Ci, gr8, za tak dogłębne relacje z frontu uspokojenia tej parki kocich młodziaków, o dziwo jakże charakternych. Znowu przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem o Waszych zmaganiach. Twoje kolejne relacje śmiało mogłyby stanowić jakiś rozdział w poradniku kociego behawiorysty. Podziwiam za wytrwałość i konsekwentność w działaniu. Jestem pod wrażeniem Waszej ogromnej pomysłowości i wspaniałego zorganizowania się. Nadal zaciskam kciuki za szybki pokój i spokój. Ok! Ok! Ok!
Wto 17:47, 21 Lut 2017 Zobacz profil autora
gr8
Początkujący



Dołączył: 23 Paź 2016
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

Post
Wesoly Wesoly Wesoly

Dziękuję, strasznie mi miło czytać tyle ciepłych słów i bardzo się ucieszę jeśli komuś moje doświadczenia pomogą przy kociastych Wesoly

Przy wczorajszej wizycie u weterynarza Dymek został dokładnie zbadany pod kątem urazu którejś z łap, pod kątem neurologicznym i czy aby ten straszny upadek z godziny 14.00 nie zaszkodził jego główce. Wszystko jest w porządku, uraz jest umiejscowiony w kocim "nadgarstku" przedniej łapki i prawdopodobnie spowodowało go zaczepienie się pazurkami i niefartowne obrócenie się. Dostał zastrzyk + 2 dawki leku do przyjęcia w domu i na chwilę obecną już biega po pokoju. Niestety, nie ma dostępu do dużego pokoju gdzie znajduje się najwięcej kocich mebli i musieliśmy też wynieść drapak z jego obecnego pokoju, więc biedak jest chwilowo "upodłogowiony". Myślę, że za 2-3 dni oddam mu drapak a jak wszystko będzie w porządku z wchodzeniem i z zeskakiwaniem to na powrót zacznę zamieniać koty pokojami Wesoly

Dalej będę kontynuować wspólne karmienie a jutro spróbujemy rozpieścić koty smakołykami Mruga Wspólna zabawa w jednym pokoju na pewno by nie wypaliła przez niemożność wybawienia rezydenta Jezyk


Ostatnio zmieniony przez gr8 dnia Czw 13:26, 23 Lut 2017, w całości zmieniany 2 razy
Śro 13:57, 22 Lut 2017 Zobacz profil autora
Duna
Pasjonat



Dołączył: 08 Gru 2015
Posty: 880
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Super relacja z dokocenia Wesoly
Życzę szybkiego powrotu do zdrówka i szybkiego dokocenia Wesoly
Śro 23:07, 22 Lut 2017 Zobacz profil autora
mar_eczka
Wyjadacz



Dołączył: 10 Mar 2015
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opole

Post
Podziwami Cię za cierpliwość i zaangażowanie, dużo zdrówka dla małego rekonwalescenta.
Czw 10:04, 23 Lut 2017 Zobacz profil autora
gr8
Początkujący



Dołączył: 23 Paź 2016
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

Post
Cześć i czołem wszystkim!

Po tak długiej przerwie mam masę rzeczy do napisania. Może zacznę od najważniejszej, którą to zobrazuje ta fotka:

[link widoczny dla zalogowanych]

Ta-dam! Tak, oba koty są na zdjęciu. Na razie przebywają ze sobą na kontrolowanych spotkaniach, które to odbywały się raz dziennie, a od dzisiaj trzy razy dziennie. Ale od początku.

Dymek szybko się wylizał z urazu. Kontynuowałam karmienie przez drzwi, a kiedy nadeszła pora, zorganizowaliśmy spotkanie w jednym pokoju wg wczesniejszego schematu, a więc mąż siedział w jednym kącie pokoju z kotem, ja w drugim i rozpieszczaliśmy je smakołykami. W końcu daliśmy im wolną rękę no i cóż... Mała biegała po pokoju jak szalona, zdając się nie zwracać uwagę na Dymka, a on reagował jak byk na płachtę i leciał, żeby dopaść „to”, co tak zasuwało po podłodze. Zaganiał ją gdzieś do kąta, gryzł, a Mała oczywiście w płacz. Nie umieliśmy przeskoczyć tego problemu, bo o ile odwrócenie uwagi rezydenta jakimś smakołykiem, albo zabawką to była bułka z masłem, o tyle nie dało się zapanować nad Małą, by nie biegała po pokoju jak szczenię z ADHD. Czyli ilekroć odciągaliśmy Dymka od Małej, ta znów zaczynała biegać i koło obłędu się nie zamykało. To, czego nauczyłam się z programu J.G. Było nastawione na rozwiązanie problemu, gdy obydwa koty są względem siebie nieprzyjacielskie, ale nie miałam pojęcia jak podejść do kota, który swoją entuzjastyczną bieganiną prowokuje drugiego kota – bo tak nie zachowuje się przestraszony/wrogo nastawiony kot.

Zdecydowalismy się skorzystać z pomocy behawiorysty. Ucieszyłam się, gdy wszystkie nasze zabiegi uzyskały pochwałę, a pomocą przy rozwiązaniu naszego problemu okazała się.... siatka.

[link widoczny dla zalogowanych]

Zapewnia bezpieczny kontakt i koty mają czas by przywyknąć do widoku tego drugiego kota. Nasze koty widzą się przez nią kilka razy dziennie, po każdym karmieniu i tak o, kiedy akurat jestem np. w kuchni i robię obiad. Mieliśmy je nagradzać za każde przyjacielskie zachowanie, sesje miały trwać np. 2 minuty, a potem wydłużanie 5 min., 20 min. , godzina, itd., ale szybko się okazało, że kotki absolutnie nie wykazują żadnej agresji wobec siebie. Skąd w takim razie biorą się te konflikty? U Dymka występuje agresja na tle zabawy. W skrócie on po prostu ma tak wielkie chęci by się bawić, że aż przytłacza Małą. Do tego jego ulubioną zabawą jest dopadanie ofiary i zapasy, a jej ganianie, straszenie i coś co nazywam berkiem – delikatnie paca łapką cel i ucieka.

Kolejna sprawa, która nam pomogła to przestrzeń. Żałuję, że wpadłam na to tak późno, ale nic, ważne że już to wiem. Kotki miały za mało miejsca w dużym pokoju, nawet przy tylu kocich meblach, więc daliśmy im dostęp do całego mieszkania, łącznie z zabudowanym balkonem, który pełnił u nas funkcję składziku, za to zamknęliśmy drzwi do małych pomieszczeń jak np. do łazienki ponieważ tam mogło dojść do walki, gdyż zagoniony kot nie miałby jak uciec.

Pierwsze spotkanie trwało 17 minut i było przecudowne. Kotki ganiały się od jednego pokoju do drugiego, a najlepsze było to, że raz jeden gonił drugiego, a potem zamieniały się rolami. Były też zapasy, ale Mała umiała wywinąć się z łap Dymka, a kocurek wcale nie próbował jej przydusić za wszelką cenę. Mała potrafiła wskoczyć na plecy kocurkowi, przewrócić go i zaraz uciekała, a gdy ten jej szukał, wyskakiwała zza rogu i znów się ganiały.

[link widoczny dla zalogowanych]

Drugie spotkanie trwało 25 minut i też było wspaniałe. Trzecie 35 minut, ale gdzieś coś nagle źle zaiskrzyło między kotami i tylko usłyszeliśmy wrzask Małej dobiegający spod suszarki z praniem, a Dymek leżał na niej i ją gryzł. Czwarte spotkanie znów było cudowne, radosne i przyjacielskie. Tak więc powtarzamy te ćwiczenia, a ich celem jest to, żeby spotkania trwały tak długo jak jest fajnie i przerywać je NIM dojdzie do spięcia. Wszystko po to, by utrwalić u kotów schemat pozytywnej zabawy. Kiedy koty są razem nagradzam je słowami za wszystko co jest pozytywne (czasem aż zasycha mi w ustach, hahaha), podaję smakołyki, kiedy tylko na chwilę się zatrzymają, a gdy dostrzegam że Dymek zaczyna się za bardzo nakręcać na „złap i zjedz” wtedy wkraczam z jakąś zabawką i odwracam uwagę kotów – co jest niesamowicie trudne, bo UNO że muszę działać na dwie ręce i SECUNDO, wielu właścicieli ragusiów już pisało o problemach ze znalezieniem ulubionej zabawki i ja na chwilę obecną mam tasiemkę po zakupie pościeli, ale nie wiem jak długo będzie się cieszyć powodzeniem u Małej. Dymek w ogóle się nią nie interesuje, ale sznureczkiem na patyku już tak.

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Co jeszcze się zmieniło...? Aaaa, tak! Nauczyliśmy Dymka, że może spać w pokoju sam, więc co drugą noc śpię razem z mężem.

Chciałabym jeszcze wspomnieć o kilku bardzo ważnych rzeczach, których się nauczyłam:

- Zabawki. Jeśli Twój kot nie bawi się zabawką jak szalony, to znaczy że nie znalazłeś/aś tej która mu odpowiada. Każdy kot lubi co innego, dla przykładu Dymek kocha polować tak, żeby złapać i zabić. Mała lubi chować się pod kołdrą lub za meblami by polować z zaskoczenia. Dodatkowo, ona wcale nie chce łapać i gryźć zabawki. Chce ją tylko przestraszyć, by ta uciekała przed nią. Oba koty łączy jedno – uwielbiają gdy zabawka chowa się i hałasuje. Ja np. wkładam woreczek foliowy za łózko i kiedy zabawka się chowa, to ociera się o worek i hałasuje.

- Często zmieniaj zabawki. Dymek potrafi bawić się jedną zabawką przez 10 minut, ale Mała traci zainteresowanie zależnie od nastroju nawet po minucie. Raz jednego dnia cieszy się powodzeniem 3 cm. kawałek styropianowej listwy, innym razem kawałek uszczelki okiennej (sama wykopała te skarby pozostawione po remoncie, hihi). Wszystkie zabawki należy co jakiś czas chować, by odzyskały swoją świeżość, a na ich miejsce dać zupełnie nowe. Ja dopiero teraz to zastosuję, więc na miesiąc schowam wszystkie myszki, piłki które się znudziły i zastąpię je nowym kompletem zabawek. Od behawiorystki dowiedziałam się, że należy chować po każdej zabawie wszystkie te zabawki, które wymagają udziału człowieka, jak np. wędki. Wyciągamy je tylko na czas zabawy a po niej chowamy np. do szuflady.

- Smakołyk po zabawie. Nie miałam o tym pojęcia, ale żeby w pełni zamknąć koło „polowanie – dopadnięcie – zabicie” potrzebne jeszcze jest „zjedzenie”. Tak więc kiedy kończymy zabawę, bo kot już leży na boku i dyszy, dajemy mu coś co zjedzenia, np. kawałek surowego/suszonego mięsa. To bardzo ważne, by kot po upolowaniu wykonał ruch przeżucia i połknięcia. Ja zaobserwowałam, że takie zabawy zakończone posiłkiem są dużo bardziej satysfakcjonujące dla kota, wręcz napisałabym że sycące.

- Spokój. Łatwo o nim pisać, trudniej zachować kiedy słyszymy płacz naszego kota i widzimy kotłowaninę. Przyznam się szczerze przed Wami, że konflikty między kotami działały na mnie tak stresująco, że aż zatrzymał mi się okres. Musiałam sobie wbić do głowy, że jeśli ja nie będę potrafiła zachować spokoju, to nie będzie go też między moimi kotami. Po prostu – my jesteśmy częstotliwością, a koty odbiornikiem i to „jaka muzyka poleci w radiu” zależy tylko od nas.

- Hierarchia. Ostatnie badania dowodzą, że nie istnieje ona ani u kotów ani u psów. Tak więc twierdzenie, że zwierzaki muszą same między sobą ustalić hierarchię jest błędna, wg mojej behawiorystki. Podobno koty postrzegają nas ludzi jako zasób – taki sam jak zasób jedzenia, czy miejsca i będą walczyć o nie, jeśli uznają że inny kot chce im je odebrać.

- Karanie kota. Nie ma czegoś takiego. Kotów się nie każe i koniec kropka. Ja dostałam zalecenie od behawiorystki, by zamknąć kota na 4-7 minut (trzeba wyczuć) w łazience, jeśli zachował się agresywnie wobec drugiego kota. Taka izolacja ma zadziałać mniej więcej tak, że po pierwsze kot zrozumie że nie opłaca mu się atakować drugiego kota bo wtedy zostaje odsunięty od wszystkiego i po drugie ma czas na uspokojenie się i zmianę nastawienia. Jeszcze tego nie stosowałam, póki co próbuję nie dopuszczać do negatywnych zajść.

Kończąc, podsumuję, że od samego początku nie wierzyłam, że walki kotów muszą być przy dokoceniu i że to normalne. Szukałam sposobów, by koty mogły żyć ze sobą w zgodzie i chyba wreszcie mogę stwierdzić na moim przykładzie, że to jest możliwe. Jesli mój post komuś pomógł, to się bardzo cieszę i chętnie odpowiem na pytania, jesli ktoś takowe będzie miał Wesoly

Odezwę się znów, gdy już koty będą ze sobą na stałe

A tak śpi Mała po zabawie Wesoly
[link widoczny dla zalogowanych]

A tu na rączkach
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez gr8 dnia Czw 14:15, 13 Kwi 2017, w całości zmieniany 1 raz
Czw 14:08, 13 Kwi 2017 Zobacz profil autora
kociamama
Legendarny Kociarz



Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 15121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

Post


No i BRAWOOOO !!!

Jesteście wspaniałymi opiekunami, więc Wasze wysiłki przynoszą efekty.

Wspaniale urządziliście kotom przestrzeń i dlatego czują się ze sobą dobrze.

Czekamy cierpliwie na kocie przytulasy, chociaż nie zawsze muszą być, bo mimo zgody nie wszystkie koty są ze sobą tak związane.
Moje na przykład nie i ja to szanuję.

Dalszego pozytywnego obrotu kocich spraw serdecznie życzę.
Czw 15:17, 13 Kwi 2017 Zobacz profil autora
Anaitis
Pasjonat



Dołączył: 27 Gru 2015
Posty: 623
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Jupi Wesoly super zdjęcia, a wasza wytrwałość niezmiennie mnie zachwyca. Nie wiem czy ja bym miała aż tyle cierpliwości jak wy...

Ale do jednego się nie zgadzam - tak o ile wędki zawsze chowam - dla bezpieczeństwa bo mają długie sznurki, tak przysłowiowych miotełek nie chowam i walają się wszędzie Mruga I Moriś kocha je niezmiennie od małego. Zawsze ma ADHD jak się z nim nią bawię. Do tego często też bawi się nią sam. Plus jak ma ochotę pobawić się ze mną to mi ją przyniesie Mruga) Nadal zero nudy. Ale to tylko to tak na niego działa Mruga I on w porównaniu do Axela nie zabija. On uwielbia ganiać i wyskakiwać z ukrycia. A na koniec upolowaną zabawkę jak się już zmęczy to wymyje. Miotełki piórka albo całe myszki xD
Czw 16:34, 13 Kwi 2017 Zobacz profil autora
mar_eczka
Wyjadacz



Dołączył: 10 Mar 2015
Posty: 1887
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opole

Post
Gratuluję i podziwiam za zaangażowanie i wytrwałość.
Czw 18:28, 13 Kwi 2017 Zobacz profil autora
Boszka
Ekspert



Dołączył: 27 Sty 2014
Posty: 2311
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Piekne są oba koteczki i Wasze podejście do ich zbliżenia.
Czw 19:17, 13 Kwi 2017 Zobacz profil autora
BabaJaga
Ekspert



Dołączył: 18 Sty 2014
Posty: 4120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Gdańska

Post
WOW! Jesteś wielka! Z ogromnym zainteresowaniem przeczytałam kolejną relację. Podziwiam za fantastyczną wytrwałość. Dziękuję za bezcenne uwagi, szczegółowe opisy "doświadczeń" i przemyślenia, z których z pewnością jeszcze nie jedni skorzystają. Nadal gorąco kibicuję Twoim akcjom zapanowania nad nadaktywnością Twoich futerek i D Z I Ę K U J Ę
Czw 20:16, 13 Kwi 2017 Zobacz profil autora
gr8
Początkujący



Dołączył: 23 Paź 2016
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

Post
Bez Waszego wsparcia nie osiągnęłabym tak wiele, bo to Wy pomogliście mi zrobić pierwsze kroki w życiu z kotami Heart Póki co spotkania przebiegają super dobrze, a nawet Mała się tak rozkręciła, że staranowała dzić biednego kocurka Wesoly Wesoly Wesoly
[link widoczny dla zalogowanych]

W końcu kotki zaczęły korzystać w czasie zabawy z wszystkich mebli i tak oto kocurek zawisł na tubie

[link widoczny dla zalogowanych]

A tu już po zabawie, Dymek przyszedł się poprzytulać Heart
[link widoczny dla zalogowanych]
Pią 13:51, 14 Kwi 2017 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » RAGDOLL - opieka i wychowanie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin