Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
z wizytą w hodowli
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » HODOWLA Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
z wizytą w hodowli
Autor Wiadomość
Emi
Ekspert



Dołączył: 11 Sty 2015
Posty: 2771
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok

Post
Z tego co wiem, to hodowczyni od której mam kotka gdy ma maleństwa, po powrocie do domu sama się rozbiera do pewnego stopnia we wiatrołapie lub garażu i myje się i dezynfekuje przed wejściem do pozostałej części domu. To wszystko w trosce o zdrowie kociąt. Dużo wysiłku kosztuje hodowcę pielęgnacja kocich dzieci i rozumiem, że chce zrobić wszystko, aby uchronić je przed różnymi choróbskami, które najczęściej to właśnie człowiek przynosi. Nie zawsze się dzieje tak, że nie zachowując ostrożności pojawia się choroba, ale raz na ileś razy tak.
Śro 15:01, 14 Gru 2016 Zobacz profil autora
Martek
Początkujący



Dołączył: 01 Lis 2015
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
[quote="anka0979"]
agata69 napisał:
My gdy przyjechaliśmy do hodowli po Akirkę , Pani Małgosia zapytała nas czy zgadzamy się na dezynfekcję , ponieważ kociaki były dosłownie pół godziny wcześniej szczepione.


Z góry piszę, że nikogo nie oceniam, ponieważ nie byłam świadkiem spotkania agata69 w hodowli.
Anka0979 u Ciebie to chyba troszkę inna sytuacja, bo miałaś mieć również styczność z maleństwami i to bezpośrednio po szczepionce. Poza tym uważam, że to bardzo miłe ze strony Hodowcy, że zapytał czy się zgadzacie i uzasadnił prośbę. Ja osobiście nie mam nic przeciwko dezynfekcji. Wszystko zależy od tego jak to się odbywa.

[quote="anka0979"]
agata69 napisał:
Sama na co dzień pracuję potocznie mówiąc "z ludźmi" , obsługa klienta i każdego niemal dnia spotykam klientów , którzy myślą , że jak płacą to wszystko im wolno . Uważam , że jeśli gdzieś idziemy cokolwiek załatwić to albo akceptujemy zasady panujące w danym miejscu , albo należy zrezygnować z danej usługi w tym punkcie.


Niestety ja też to znam. "Płacę - żądam" i prymitywne zachowania wielu ludzi, z takimi przypadkami można się już chyba spotkać wszędzie, a to strasznie przykre. Zgadzam się z Tobą, że są miejsca, w których należy przyjąć i zaakceptować pewne określone zasady. Kiedyś ktoś z Hodowców napisał na forum fajny wątek dotyczący właśnie wizyt w hodowli. Musimy pamiętać, że jesteśmy gościem w czyimś domu. To czyjaś prywatna i osobista przestrzeń, jak i również czyjś czas, który nam poświęca. Fakt - my też niejednokrotnie jedziemy przez pół Polski do Hodowcy, ale to zawsze my - kupujący - jesteśmy gościem w ich domu.


Ostatnio zmieniony przez Martek dnia Śro 15:29, 14 Gru 2016, w całości zmieniany 2 razy
Śro 15:28, 14 Gru 2016 Zobacz profil autora
agata69
Początkujący



Dołączył: 24 Sty 2016
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Sorki do przyjmowania w domu to ok, ze nie musi wpuszczac nawet jak na dworze jest-20 i opad sniegu, mi droga wydluzyla sie o 3 godziny bo warunki byly fatalne i jechalam 6 godzin to przynajmniej ciepla herbata mogl poczestowac, dziwne jest to czemu nie chce pochwalic sie swoimi kotami? Czyzby byly chore albo w klatkach? Czy to nie dziwne...? Przyniesiony byl tylko jeden kot...Moze caly dom byl seczczany? No tego nie wiem. Kupujacy ma prawo zobaczyc rodzicow i warunki w jakich mieszka ich kot. Czyz nie?
Śro 15:48, 14 Gru 2016 Zobacz profil autora
Martek
Początkujący



Dołączył: 01 Lis 2015
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Agata, wydaje mi się, że jak najbardziej masz prawo poprosić o pokazanie rodziców i mieć możliwość zobaczenia w jakich warunkach żyją kociaki. Natomiast po to jeździ się do różnych hodowli, żeby dwie strony się poznały. Każdy z nas może nie przypaść danemu Hodowcy do gustu, ale Ty również masz prawo czuć się nie swojo i może Ci się nie spodobać podejście do tematu. Działa to w obie strony. Jeżeli jednej albo drugiej stronie coś nie odpowiada lub nie pasuje, to po prostu szuka się/czeka się dalej.

Odnośnie herbaty - mógł poczęstować, ale nie musiał. Takie moje zdanie. Mruga Jeszcze tak btw. herbaty. Byłam kiedyś świadkiem sytuacji w banku jak przyszedł klient, doradca rozpoczął obsługę, po czym klient mówi do niej "napiłbym się kawy, zrobi mi pani". A dziewczyna z przemiłym uśmiechem powiedziała "ja niestety nie mam możliwości, ale za rogiem jest kawiarnia, w której serwują bardzo dobrą kawkę - jest dostępna również na wynos". Klient się oczywiście nafoszył
Także Agata, tak z przymrużeniem oka - nie oczekujmy, że Hodowca będzie nas gościł kawką i herbatką od progu, a w między czasie poczęstuje jeszcze serniczkiem. Przecież jedziemy tam w innym celu. A jeśli cokolwiek zaproponuje, to miło z jego strony i tyle.
Śro 18:46, 14 Gru 2016 Zobacz profil autora
agata69
Początkujący



Dołączył: 24 Sty 2016
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Ya winkles
Śro 19:18, 14 Gru 2016 Zobacz profil autora
Dee
Pasjonat



Dołączył: 20 Sie 2014
Posty: 861
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zielona Góra

Post
Dla mnie to jest oczywiste, że jak ktoś jest po podróży to proponuje się herbatę/wodę czy coś innego. Szczególnie jak jest bardzo gorąco albo bardzo zimno. To taki zwykły ludzki odruch.
Pamiętam jak jechałam obejrzeć Lulu do hodowli to pani Ania specjalnie dla nas ciasto upiekła i to było takie miłe, że aż mnie zatkało Jezyk byłam wtedy jeszcze weganką, więc ciasta nie spróbowałam, ale zaraz zaczęła coś dla mnie szykować Mruga nie uważam żeby ciasta to była norma, ale woda czy herbata już tak. Szczególnie jak ktoś jedzie z daleka.

Pan w banku był z lekka bezczelny i też by nie dostał ode mnie kawy Jezyk ale on przyszedł do urzędu (bank prawie jak urząd), a nie na spotkanie do czyjegoś domu, więc może sobie sam kawkę kupić jak mu się tak chce Jezyk

Co do dezynfekcji to hodowla ma dużego plusa Wesoly
Śro 21:43, 14 Gru 2016 Zobacz profil autora
Fenix
Początkujący



Dołączył: 13 Mar 2015
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Tak sobie myślę, że każda strona ma swoje argumenty. Strony: przyszły właściciel a hodowca. Ale osobiście uważam, że gdy człowiek decyduje się na prowadzenie hodowli to musi też wykazywać się bardzo dużą elastycznością i umiejętnościami interpersonalnymi. Do tego nie czarujmy się kociarze to inny świat. Ja dopiero od niedawna rozumiem pewne sprawy. Ale czy brak doświadczenia powinien wykluczać możliwość posiadania kota rasowego? Moje umiejętności bywają dość zróżnicowane np mocno zależą od tego co działo się w pracy. Czasami np.(wydaje mi się ) że pytam wprost a ludzie dziwnie reagują bo doszukują się podtekstów.
Prowadziłam kiedyś hodowlę świnek morskich - to jest dopiero "szał" książke kilku tomową możnaby napisać. Kwestia emocjonalna taka sama jak przy kotach. Cena min 10 krotnie niższa, ale każda z tych małych kuleczek wychuchana, zaopiekowana, przejrzana tysiąc razy dziennie,ważona mierzona, itp (jak największy skarb i cud). Z byle pierdołą początkowo latałam do weta, później zdobywając doświadczenie, wiedziałam co robić gdy matka była w szoku poporodowym, i nie chciała karmić,lub gdy młodziak zakuł się sianem w oko- problemów tysiące, a rozwiązanie czasami banalne, a i tak największą skarbnicą wiedzy w przypadku przynajmniej świnek byli hodowcy, bo wiedza wetów czasami "odurzała" niestety głupotą i nawet zaczęłam doceniać wetów, którym się po prostu chciało zgłębić temat podzwonić popytać, gdzieś tam doczytać.
A jeżeli chodzi o kupujących? to dopiero były "kwiatki". Absolutnie jestem świadoma swoich ograniczeń i braku cierpliwości względem bezduszności oraz głupoty jestem bezwzględna- zamknęłam hodowlę dochodząc do wniosku, że pasja pasją a zdrowie(psychiczne) ważniejsze.
Ale wiem, że ...
Brak doświadczenia i wiedzy, czasami innych okoliczności powoduje, że chcąc wiedzieć zadajemy niewłaściwe pytania: czasami padają pytania trywialne, albo błędnie zadane, a hodowca może odczuwać zirytowanie, którego nie potrafi ukryć. Co się wtedy dzieje? Pat, bo nie każdy ma zdolności i umiejętności interpersonalne na wysokim poziomie. Osobiście uważam, że w dobie nieograniczonego dostępu do netu, niektórzy totalnie zatracają umiejętność komunikacji tet a tet. Gdyby w oparciu o pierwszy kontakt właścicielka hodowli (z której oczekujemy na kocura) miała zdecydować o sprzedaży mi kota to powiem Wam szczerze-wątpię, ja na jej miejscu odmówiłabym, a co najmniej miałabym duże wątpliwości. A do tego jak widziałam jak zachowuje się moje Żywe Srebro w jej domu to zastanawiałabym się co to za barbarzyńcy nieokrzesani przyjechali.
I wcale a wcale p. Joanna nie była nastawiona na to, że weźmiemy od niej kociaka bo to była niezobowiązująca wizyta, a jednak wykazała się cierpliwością na innym poziomie niż mój .
Nie mieliśmy zbyt dużo czasu więc próbowałam wszystko zauważyć rozglądając się w poszukiwaniu pewnych akcesoriów. Obserwacje te miały mi się pomóc w odpowiednim przyjęciu kota u siebie, aby nie poczuł dużych zmian, jak np rodzaj kuwety, żwirku, karmy itp. Nie wiem czy to normalne zachowanie pewnie nie jeden hodowca pomyślałby - wariatka (lustruje mi dom)... a ja naprawdę złych intencji nie miałam i wierzę, że jej kocie będzie u nas szczęśliwe, rozpieszczane, dbane i bardzo ważne w naszym życiu.

To tak ode mnie z drugiej strony zwierciadła Mruga choć nie wiem czy to odpowiednie miejsce
Śro 13:42, 04 Paź 2017 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » HODOWLA Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin