Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
KURACJA W DOMU CZY W KLINICE - WPŁYW NA STRES - pomóżcie!

 
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » ZDROWIE Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
KURACJA W DOMU CZY W KLINICE - WPŁYW NA STRES - pomóżcie!
Autor Wiadomość
inka
Ambitny



Dołączył: 26 Cze 2012
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post KURACJA W DOMU CZY W KLINICE - WPŁYW NA STRES - pomóżcie!
Moja siostra ma wielki problem związny z leczeniem swojej kotki. Stwierdzono niedrożność moczowodu i jedną nerkę powiększoną. W związku z tym kotka od ponad tygodnia codziennie jeździ na zastrzyki (antybiotyk i przeciwbólowy), bo podać jej tabletkę graniczy z cudem. Dziś jadą na założenie wenflonu i kotka będzie codziennie na kroplówce. W sobotę jedziemy do najlepszego kociego specjalisty nefrologa.
Weterynarz prowadząca mówi, że to stres dla kota takie codzienne jazdy do weterynarza. Ale problem jest taki, że jak siostra robi jej w domu zastrzyki (dopiero kilka, to wbrew pozorom bardzo trudne jest i ogromny strach!), to kotka chowa się do szafki w łazience i nie chce z niej wychodzić. Zaczyna spędzać czas tylko tam i unika mojej siostry.
Zastanawiamy się czy nie lepiej wozić kota codziennie do weta na te zabiegi, żeby chociaż w domu miała taką swoja oazę spokoju, żeby tam czuła się bezpiecznie.
Siostra bardzo boi się, że kot "zamknie się w sobie", przestanie jej ufać.
Co myślicie?
acha, dzis odbieramy Feliway, mam nadzieję, że pomoże na stres.
Pon 9:01, 12 Lis 2012 Zobacz profil autora
Smużka
Ekspert



Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 2274
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Post
A może powiązać zastrzyki z syndromem białego fartucha?
Tzn. niech siostra na czas "męczenia kota" ubiera się w coś dziwnego.
Wtedy siostra bez dziwnego ubioru będzie przez kota postrzegana jako niegroźna.
Nie wiem, czy to się sprawdzi, ale tak mi właśnie przyszło do głowy.
Pon 12:31, 12 Lis 2012 Zobacz profil autora
Konstancja
Ekspert



Dołączył: 04 Maj 2012
Posty: 2679
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Z tego co piszesz rozumiem ze siostra sama bardzo sie denerwuje... Moze znalazł by się jakiś np. sąsiad, który przyszedł by to zrobić i nie byłoby to dla niego stresem - to wiele zmienia.

Sama miałam kota chorego na białaczkę kocią i podawalismy mu zastrzyki codziennie przez 3 misiące, jezdżenie do weta codziennie było męczące dla kota i dla nas. U mnie zastrzyki podawał ojciec, który wcale się tym nie stresował, ja tylko trzymałam kocurka, zabieg przebiegał szybko i sprawnie. Zdarzyło się że go nie było i to ja musiałam to zrobic i bylo to po prostu jedna wielka masakra - kot kwiczał, ja przez to zamiast szybko i sprawnie sprawe zakonczyć, to przedłużałam, ręce mi się trzęsły - taka sytuacja jest wtedy beznadziejna dla obu stron
Pon 21:10, 12 Lis 2012 Zobacz profil autora
kociamama
Legendarny Kociarz



Dołączył: 22 Lis 2009
Posty: 15121
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bydgoszcz

Post


Smużka ma rację, ze kot powiniem mieć pewne skojarzenia - miejsce robienia zastrzyków np. stół, czy kanapa albo ubiór. Wtedy będzie czuł się w innych momentach bezpiecznie.

Mój pierwszy Rag ( już za TM) chorował ponad trzy miesiące i też dawałam w domu zastrzyki.

Przy pierwszym zrobiliśmy to niespodziewanie, na podłodze i mąż go trzymał. Ale trzymała za delikatnie i kot z bólu ugryzł go tak dotkliwie, że uszkodził nerw w kciuku na długie tygodnie.
Kolejne zastrzyki dawałam już sama, ale stwierdziłam, ze kot musi wiedzieć, co go czeka i być przygotowany. Starałam się robić to o tej samej porze kazdego dnia, więc kot cały dzień zachowywał się normalnie i nie bał sie mnie.
Rozkładałam na kanapie prześcieradło, układałam strzykawkę i Morfeusz wiedział co będzie. Bał się trochę, ale długo łagodnie do niego mówiłam. Potem lewą ręką brałam go pod łokieć, bo jednocześnie musiałam trzymać fałd skóry. A prawą robiłam zastrzyk.
Jakoś zupełnie spokojnie to znosił biedaczek.

Mam wrażenie, ze jednak robienie samemu zastrzyków jest dla kotka lepsze niż codzienne stresy u weta.
Wto 0:40, 13 Lis 2012 Zobacz profil autora
inka
Ambitny



Dołączył: 26 Cze 2012
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Bardzo Wam dziękuję za rady!
Okazało się, że kotka dostała czegoś w rodzaju alergii i wydrapała sobie sierść i skórę w miejscu gdzie ostatnio dostawała zastrzyki. Ma wielki łysy placek z dużą raną (zastrzyki więc wstrzymane). Do tego kicia nerwowo wylizuje sobie futerko. Od wczoraj feliway w kontakcie, liczymy że pomoże!
Kroplówki wstrzymane (okazało się, że w jej przypadku jednak nie będą dobre bez ostatecznej diagnozy). Na razie siostra męczy się z tabletkami (rozdrabnia antybiotyk i miesza z masełkiem, a kotka zlizuje sobie z łapeczki).
Zobaczymy co bedzie po wizycie u specjalisty.
Trzymajcie kciuki!
Wto 11:23, 13 Lis 2012 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » ZDROWIE Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin