Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Szmaciana lalka pod prądem
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » RAGDOLL - opieka i wychowanie Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Szmaciana lalka pod prądem
Autor Wiadomość
coffee
Raczkujący



Dołączył: 24 Maj 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

Post Szmaciana lalka pod prądem
Mamy ragdolla z rodowodem - z hodowli Kocie Lalaczki p. Zakrzewskiej. Miał 6 miesięcy jak do nas trafił. Dziś ma już 1 rok i 2 miesiące, więc jest z nami już 8 miesięcy.

Kot ucieka jak próbujemy się nachylić, aby go pogłaskać i nie widać postępów. Jeśli jakimś cudem uda się go podnieśc z ziemi, to zamiast szmacianej lalki jest z jego strony desperacka walka, aby się wyrwać, co zwykle mu się udaje, kosztem ran na naszych rękach. (W nocy łasi się, ale tylko do żony - mojej znaczy się , nie swojej )

Na kolanach nie lubi ( amiał byc kotek na kolanaka...), a jeśli jest w domu obcy człowiek, kot nie wychodzi zza szafy.

Proszę napiszcie czy to normalne?
Sob 21:52, 24 Maj 2008 Zobacz profil autora
Luna
Ambitny



Dołączył: 31 Paź 2007
Posty: 223
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Witaj. Moim zdaniem-oczywiscie,ze zachowanie kotka nie jest normalne. Jedyne koty, ktore znam i sie tak zachowywaly to dachowce u mojego kolegi na wsi. Nikt ich nigdy nie zlapal. Bylam jedyna osoba,ktora zlapala po godzinie malego kociaka ale reakcja byla wlasnie taka jak u waszego kotka. Mysle,ze wypowiedza sie tu specjalisci i napewno pomoga.Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Luna dnia Sob 22:16, 24 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Sob 22:15, 24 Maj 2008 Zobacz profil autora
seal88
Ambitny



Dołączył: 22 Sie 2006
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Płock

Post
Witaj Coffee:)
Jak na Ragdolla to chyba dosc dziwne zachowanie, chociaz kazdy kot jest inny i inaczej reaguje, ale martwi mnie to, ze jest nieufny takze do Was, czyli swoich wlascicieli. Moj kocur-Chief, tez nie nalezy do bardzo towarzyskich, boi i ucieka przed obcymi, nie lubi kiedy bierze sie go na rece i kolanka, ale nigdy nie uzywa wtedy pazurow...
Hodowcy na pewno cos Ci doradza.
Coffee to kocur czy kotka? Jest juz wysterylizowany?
Nie 9:12, 25 Maj 2008 Zobacz profil autora
coffee
Raczkujący



Dołączył: 24 Maj 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

Post
Coffee jest (był?) kocurem, bo przeszedł sterylizację. Pazury używa bardziej z determinacji, aby się wyrwać, niż aby nam zrobić krzywdę.

Czuję się jak trochę jak idiota, bo poczytałem mądre książki, wybrałem rasę towarzyską, egzemplarz "na kolanka", wydałem 1500 zł i okazuje się, że kupiłem żbika/rysia...
No ale cóż, życie lubi być ironiczne.
Nie 10:28, 25 Maj 2008 Zobacz profil autora
seal88
Ambitny



Dołączył: 22 Sie 2006
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Płock

Post
A gdy odbieralisci malucha to nie zauwazyles w jego zachowaniu czegos niepokojacego?
Nie 10:36, 25 Maj 2008 Zobacz profil autora
Bazylia
Legendarny Kociarz



Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 7257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

Post
A ja myslałam, ze tylko mój Bonifacek nie lubi, kiedy się go bierze na ręce ....
No tak, ale w odróżnieniu od Waszego ragdollka nigdy nie wyciągnął na nikogo pazurów. Kiedy się go bierze na ręce i chce pogłaskać, to jak nie ma dnia miziastego, miałczy donośnie, ale nie przeraźliwie..... Skubany, co by do puścić. Obcych w miarę toleruje, nie wszystkich , ale zazwyczaj dłuzej niż 10 minut nie siedzi w odosobnienu...
Wiesz co ? Może spróbujcie dwóch sposobów. po pierwsze, dać kotu wolna wole, czyli: nie ścigać do głaskania ( w końcu sam przyjdzie), pogłaskać jak się da kiedy coś je, pogłaskac kiedy lezy sobie i odpoczywa na fotelu. Moim zdaniem glaskanie krótkie, co by sie nie zniechęcił, jak lubi to pod brodą. W końcu może zaskoczy, że glaskanie to tez przyjemność i zacznie się sam domagać. Nasz kocurek ( wykastrowany już daaawno w 12 tygodniu życia) jest typem dominującym i do teraz "znaczy" piasek w ogródku. Musi nasiusiać, zasypać i wtedy szczęsliwy > To jak na ragdollka troszkę "trudny typ", ale bez zmuszania do róznych rzeczy da się zrobic z nim wszystko. Oboje musieliśmy się tego wszystiego nauczyć. Drugi sposób, a wlaściwie dopełnienie pierwszego to taki środek jak Feliway, do kupienia na Animalli m.in.. [link widoczny dla zalogowanych] Poczytaj i spróbuj. U nas zrobił dobrą robotę, kiedy adoptowalismy trzeciego doroslego juz kota - birmusię Celinkę.
Życzę cierpliwości i powodzenia. Napisz wkrótce jak tam postępy.
Nie 12:25, 25 Maj 2008 Zobacz profil autora
kajmira
Administrator



Dołączył: 18 Sie 2006
Posty: 2029
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa

Post
Wasz kot widocznie potrzebuje dużo cierpliwości i 'oswajania' Być moze wartoby zasięgnąć porady behawiorysty- zachowania kotka wygląda na przejaw agresji lękowej. Na pewno da się troszkę złagodzić jego temeprament aczkolwiek nie sądze, żeby kiedykolwiek zaczął domagać się brania na ręce i kolana. Tak jak dziewczyny wspomniały każdy kot jest inny - nawet ragdoll - ale takie zachowania jakie przejawia Wasz kot nie powinny mieć miejsca. Czy tak było od samego początku ? Czy inne koty w hodowli się podobnie zachowywały ?
Czy zadzwoniłeś ze swoim problem do hodowcy ? Co podpowiedział ? Hodowca z pewnością coś pradzi - w koncu on zna kociaka od pierwszych chwil życia i ja na Twoim miejscu skorzystałabym z jego porad


Ostatnio zmieniony przez kajmira dnia Nie 13:29, 25 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Nie 13:27, 25 Maj 2008 Zobacz profil autora
Lili
Ekspert



Dołączył: 16 Paź 2006
Posty: 2774
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice/Bristol

Post
Nie wydaje mi sie zaby sytuacja byla normalna. Kot moim zdaniem zachowuje sie jakby sie Was bal, a to nie powinien byc w zadnym domu stan normalny.
Po pierwsze wazne jest jaka atmosfera panuje w domu. Jesli na kota krzyczano i nie traktowano go zbyt dobrze przez pierwsze miesiace zycia, jesli byl izolowany od ludzi i innych zwierzat, to nic dziwnego ze trauma pozostala. Czy kot jest na przyklad po jakich przejsciach zdrowotnych? Czesto jezdzi do weterynarza, przechodzi lub przechodzil jakies dlugotrwale leczenie? Czy sa jakiekolwiek powody dla ktorych moze sie tak zachowywac? Czy moze byl taki od poczatku? Jesli byl taki od poczatku, to kontakt z hodowca jest niezbedny - moze bedzie wiedzial cos wiecej. Jesli hodowca nie da zadnych rad to powolne oswajanie, ktore w przypadku juz prawie doroslego kota bedzie trawalo czasem i miesiacami. Podobnie sytuacja ma sie z trauma nabyta u Was w domu - oswojenie kota zajmie duzo czasu.

Najpierw proponuje zatem zidentyfikowac przyczyne strachu - moze byc w przeszlosci a moze byc ze kota ciagle cos straszy, cos co wciaz dzieje sie w rodzinie. Jesli juz znajdziemy przyczyne, to musimy ja jak najszybciej (i w miare mozliwosci, bo np. leczenia nie mozemy przerwac chocby nie wiem jak bylo nieprzyjemne dla kota) wyeliminowac. Potem trzeba zaczac powolny proces przyzwyczjania kota do tego, ze "nie gryziemy". Pierwsza zasada takiego oswajania jest - NIC NA SILE. Kot sam sie musi przekonac, ze branie na rece nie jest grozne i a moze i byc przyjemne. Najlepiej takiego przestraszonego kota nie brac na rece wcale, nie zmuszac do pieszczot i czekac az sam podejdzie. Dopiero kiedy zauwazymy ze nie przemyka z kata w kat, kiedy jestesmy z nim w jedym pomieszczeniu mozemy przejac inicjatywe - wyciagnac reke (moze smakolyki go zacheca?) i sprobowac bardzo delikatnie kota poglaskac. Pamietaj tez coffee ze przy takim kocie ABSOLUTNIE nie wolno krzyczec ani sie glosno zachowywac. Jesli masz male dzieci, to warto wytlumaczyc im sytuacje. I w ten sposob, wspolnym rodzinnym wysilkiem i masa cierpliwosci bedziecie miec kota, ktory nie tylko Was kocha, ale potrafi tez ta milosci okazac.

Ostrzegam jednak, ze bardzo prawdopodobne jest iz kot nigdy nie polubi brania na rece, a juz tym bardziej nie bedzie kotem doslownie "nakolankowym". Strach minie, ale szanse by przerodzil sie w otwarte czulosci (w stylu pchania sie na kolana wlasnie) sa male. Jednak nie znaczy to ze bedzie sie zle czul - najwazniejsze aby sie nie bal i aby pozwalal sie brac na rece bez histerii - to juz bedzie wielkie osiagniecie. Ale zanim to nastapi czeka Was wiele pracy. Trzymam kciuki - wiem, ze to da sie zrobic - trzeba tylko miec mase cierpliwosci.


Ostatnio zmieniony przez Lili dnia Nie 14:44, 25 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
Nie 14:43, 25 Maj 2008 Zobacz profil autora
Hari
Wyjadacz



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 1566
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

Post Re: Szmaciana lalka pod prądem
coffee napisał:
Mamy ragdolla z rodowodem - z hodowli Kocie Lalaczki p. Zakrzewskiej. Miał 6 miesięcy jak do nas trafił. Dziś ma już 1 rok i 2 miesiące, więc jest z nami już 8 miesięcy.

Kot ucieka jak próbujemy się nachylić, aby go pogłaskać i nie widać postępów. Jeśli jakimś cudem uda się go podnieśc z ziemi, to zamiast szmacianej lalki jest z jego strony desperacka walka, aby się wyrwać, co zwykle mu się udaje, kosztem ran na naszych rękach.



Bede wredna i napisze wprost - gorzej kupic nie mogles .

Przeczytaj moj post z ubieglego roku i wyciagnij wnioski :

" Ostatnio rzadko tu bywam , ale czytam wasze forum w wolnych chwilach.
Powiem wam o jaka hodowle chodzi , bo kupilam tam kocura.
To jest hodowla Kocie Laleczki .
Nie bede jej bronic , bo nie mam w tym interesu , wrecz przeciwnie , moge powiedziec wiele niepochlebnych rzeczy o hodowli.
Jedno jest pewne , odbieralam kota w lutym i kociak byl i jest zdrowy .
Ogladalam dokladnie wszystkie koty , bo na poczatku zrazilam sie dlatego , ze kociaki faktycznie sa trzymane w bardzo malym baraku. Temperatura w pomieszczeniu taka jak na dworze czyli kilka stopni .Jedno jest pewne , koty byly zdrowe. Nie mialy zadnych dolegliwosci ze strony skory . Uszy byly czyste , pupy tez. W siersci na skorze nic nie bylo widac. Zaden z kotow nie mial kataru , nie kichal i nie kaszlal.
Potwornie kichajace byly male chichuachua

natomiast mam ogromne zastrzezenia jesli chodzi o ilosc trzymanych tam kotow i socjalizacje kociakow. Kontakt z czlowiekiem jest ograniczony do minimum .Jest mnostwo kotow , ktore nie zostaly zarejestrowane w klubie.Samych ragdoli doroslych i dorastajacych bylo okolo 7. MCO 2 kocice. Brytki chyba 2 kotki.
Biorac stamtad kota mialam mieszane uczucia , ale podobal mi sie i byl zdrowy wiec go kupilam . Jego socjalizacja trwala okolo 3 tygodni i cala nasza rodzina pracowala nad nim usilnie.Kociak nie wiedzial co to jest glaskanie . Do tej pory upomina sie rano o jedzenie glosnym miauczeniem , pomimo tego ze w kuchni stoi kilka misek z roznymi rodzajami karmy .
Dopiero teraz po kilku miesiacach moge powiedziec , ze kocur ma super charakter , ale nie jest to niestety zasluga hodowczyni.
Zastanawialam sie nawet na poczatku kupna czy nie zglosic tej sprawy do ich klubu , ale odpuscilam sobie. Zal mi tylko kotow
Hodowla nalezy do FIFE , wiec nie moze wystawiac aukcji na allegro , jednak kociaki tam sa , wiec kto chce ma pole do popisu

No i na koniec , hodowczyni szczepi kociaki na wirusowki tylko raz , twierdzac ze to im wystarczy tak samo jak psom
Wnioski wyciagnijcie same(i) .
Myslcie co chcecie , ale mnie to boli ze takie hodowle istnieja i doskonale prosperuja . Hodowla jest ewidentnie nastawiona na kase , o ilosci ras psow , ktore tam sa juz nawet nie bede pisac . "

Zanim dowiedzialam sie jaka jest opinia innych hodowcow o p. Zakrzewskiej - kot niestety juz byl u mnie.
Malo tego , to po paru miesiacach zaczal przejawiac cechy dominanta - tyrana i tluc wszystkie koty .
Na nas zaczal burczec jak bralismy go na rece .
Probowalam go zdominowac , ale skonczylo sie rzeznia .
Tego kocura juz u nas nie ma.

U ciebie moze byc inna sytuacja bo zapewne nie ma innych kotow.
Daj mu czas na oswojenie sie z wami .
Glaszcz go jak spi lub w czasie posilku , na poczatku niech to beda delikatne , krotkie glaskanki , ktore zaczniecie wydluzac .
Czas i tylko czas i nic na sile.
Nie krzyczcie na niego i nie straszcie , on sam musi zrobic pierwszy ruch.
Wspomagajaco mozna kupic Feliway - kocie feromony o uspokajacym dzialaniu.

Czy mozesz napisac skad odbierales kota ?
jestem ciekawa , czy cos uleglo zmianie od zeszlego roku ...
Nie 18:39, 25 Maj 2008 Zobacz profil autora
izsy
Ambitny



Dołączył: 21 Paź 2006
Posty: 361
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

Post
Tak jak pisały poprzedniczki na pewno każdy kot jest inny i może się zdarzyć osobnik bardziej lub mniej nieśmiały czy niedotykalski. Powszechna opinia o kocurach (wykastrowanych) jest taka, że są bardziej przytulne, niż kotki, co nie zawsze jest prawdą. Ja mam dwie baaaaaaaardzo przytulne kotki, z czego jedna wysterylizowana a druga nie. Ale wracając do problemu, od początku wydaje mi się, że najważniejsza jest dobra socjalizacja kotka, częste branie go na ręce, kontakt z człowiekiem od małego. Moje kociaki mieszkają w sypialni, są brane na ręce przez wszystkich gości...

Spróbujcie nie brać kocurka na ręce, tylko jak sam się gdzieś ułoży i będzie senny i spokojny, delikatnie go głaskać, a jak nie będzie uciekać, to nagradzać np smakołykiem. Moje kicie uspokaja też pewien ton głosu, który kojarzą. Powodzenia.
Nie 22:01, 25 Maj 2008 Zobacz profil autora
coffee
Raczkujący



Dołączył: 24 Maj 2008
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

Post
Jak go brałem z hodowli, to były już tylko 2 osobniku z miotu. Gdy hodowczyni wzięła kota A na ręce, ten dramatycznie się wyrywał; gdy wzięła kota B na ręce, ten się nie ruszał.
Postanowiliśmy kupić kota B, bo wydawało się, że będzie bardziej "do życia". Później zrozumieliśmy, że nasz Coffee po prostu nieruchomieje ze strachu, a po kilku sekundach nabiera odwagi by się dziarsko wyrywać.

W hodowli koty były trzymane poza domem w ogrodzeniu otoczonym z siatką i mam przypuszczenia, że jedyne po co był brany, to po to, aby dostać zastrzyk od weterynarza. Do dzisiaj rolę weterynarza pełnię chyba ja, bo żony mniej się boi.
Po tym co Hari napisałaś o swoim kocie z tej hodowli, przyczyna jest ewidentna. Wniosek: lepiej dopłacić 500 zł i kupić kotka od hodowcy, który trzyma kotki w domu i jeszcze chce wiedzieć kim ja jestem zanim je powierzy (taką opcjęmiałem i niestety odpuściłem...)
A u Kocich Laleczek widać wszystko po staremu, Hari. (Dzięi za krzepiacy mail )

Jak już leży, to głaskać się daje. Ale jak się przechodzi obok i pochyli to zmyka. Równiez jak musi koło mnie przejść, to przyspiesza kroku. Nawet jak pędzi do kuchni, gdzie - jak wie - dostanie ode mnie smakołyk...

Na ręce trudno go brać, bo przy gościach trzeba by go zza szafy wyciągać. Zresztą zaprzestałem tego : niech będzie po kociemu: nie to nie... Są pewne postepy. Na długi weekend nie było nas przez 3 dni, Po powrocie kot przez 2 godziny miauczał i jakby złagodniał od tego czasu.

Jeszcze jedną ma dziwną cechę. Jak dostanie ode mnie jakiś smakołyk, to zwykle odczeka 15 sekund zanim go tknie (ja już zwykle i tak jestem na drugim końcu pomieszczenia od 10 sekund ) Patrzy czy jedzenie go nie zaaatakuje czy jak? Tak więc głaskanie w czasie posiłku jest niemożłiwe.

Na kota nigdy nie krzyczeliśmy, natomiast pod adresem hodowcy nam się wyrwało kilka niecenzurów.
Nie 22:52, 25 Maj 2008 Zobacz profil autora
magdaS
Pasjonat



Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Piastów

Post
Wysłuchałam wszystkich Waszych rad i smutnej opowieści o hodowli Kocie Laleczki (szok), ale powiedzcie mi bo może nie rozumiem ten kot jest u coffe 8 miesięcy, dlaczego jeszcze tak się zachowuje?

Znam małe dzikuski wziete z piwnicy i na prawdę aż tak długo się nie socjalizowały.

Coffee trzymam kciuki za Twojego kocurro Heart
Pon 7:09, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Bea
Ambitny



Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 304
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Post
Bardzo smutna i nieprzyjemna sprawa coffee:(
Resocjalizacja takiego kotka to naprawdę trudna rzecz i nie do końca gwarantuje takie efekty jakich się spodziewamy.Miałam podobny problem z kotem , zwykłym dachowcem.
1,5 roku terapii..... i obecnie sam prosi o głaskanie(choć to on decyduje kiedy Wesoly )
na rękach pozwala mi się potrzymać 3-4 sekundy .Do dzisiaj "zagrzebuje " pozostawione jedzenie w miseczce.Jest wykastrowany.Strachliwy pozostał do dziś.Ale coś niecoś osiągnęłam.
Najgorsze u Ciebie jest to ,że tak naprawdę nie wiadomo co postanowić.Oddać kota hodowcy wcale nie rozwiąże tak do końca problemu,bo przecież na kocie też nam zależy.
Ja pogodziłam się z faktem ,że mój "dachowiec" jest trochę dziwakiem i kocham go takiego jakim jest Wesoly i mam szczerą nadzieję że z czasem Twoj raguś przekona się że nigdzie indziej nie będzie mu tak dobrze jak u Ciebie.
Ya winkles
Pon 7:21, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Bazylia
Legendarny Kociarz



Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 7257
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Szczecin

Post
Coffie, nie ma adopcji niemożliwych... wszystko zależy tylko od czasu.
Razem macie go sporo, więc... bądź dobrej myśli i uczcie się siebie nawzajem.
Będzie dobrze, zobaczysz
Pon 7:35, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Hari
Wyjadacz



Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 1566
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

Post
Wspolczuje ci coffee , moge ci jeszcze doradzic abys zabieral kotka ze soba w podroze (jesli tylko masz taka mozliwosc) , on bardzo potrzebuje towarzystwa czlowieka.
Mozesz kupic szelki i smyczke i wychodzic z nim na krotkie spacery w miejsce gdzie nie ma innych kotow i psow (na pewno bedzie ci wdzieczny ), wszystko jest do zrobienia pod warunkiem , ze nie zostawi sie kota samemu sobie.

Ja tez chcialam oddac swojego kocura po dwoch tygodniach (moje rece wygladaly jak po przejsciu przez sieczkarnie) , ale zal mi go bylo ...
Pierwszy raz spotkalam sie z takim zachowaniem u ragdolla i przezylam szok.
Malo tego zostalam swiadomie wprowadzona w blad przez p. Z . bo kot mial ewidentne bledy w umaszczeniu - o czym bolesnie zostalam poinformowana na kilku wystawach - takie wady i agresja sa nie do przyjecia u kota hodowlanego.

Jezeli chodzi o jedzenie - pewnie teraz jak stoi woliera to kociaki widze psy (ogromne psy Owczarki Środkowoazjatyckie) i byc moze boja sie podchodzic do misek .
Jak odbieralam swojego kota to woliera byla dopiero w planach , a kocieta z innymi kotami siedzialy w blaszanym baraku i nie mialy stycznosci z psami.

Tak czy inaczej , kot jest - wiec bawcie sie z nim czesto i nie ma co sie zalamywac , trzeba poswiecic mu duzo czasu .

Chcialabym aby ten watek tu pozostal ku przestrodze dla innych nabywcow .
Czasami nie warto oszczedzac.

coffee dziekuje ci , ze opisales swoje doswiadczenia - mnie kiedys nie chciano wierzyc , ze taka sytuacja mogla miec miejsce - moze teraz niektore osoby w koncu mi uwierza .


Ostatnio zmieniony przez Hari dnia Pon 8:29, 26 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy
Pon 7:53, 26 Maj 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum RAGDOLL'owo, czyli wszystko o RAGDOLLACH Strona Główna » RAGDOLL - opieka i wychowanie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin