Przegląd tematu
Autor Wiadomość
biru
PostWysłany: Śro 15:33, 13 Cze 2012    Temat postu:

Pisałam tam ale nie odpisali (jak zawsze pytałam o hodowle bo już kilka razy informowałam.hodowcow o takich sytuacjach.i.nic nie wiedzieli...)
Przykre Smutny
Asterix
PostWysłany: Śro 15:28, 13 Cze 2012    Temat postu:

Kolejne ogłoszenie z serii sprzedam ragdolla bo domownik okazał się alergikiem

http://ale.gratka.pl/ogloszenie/ragdoll-z-rodowodem-gratisy-20929987.html?h=42d6d0382617b761

tylko czy hodowca o tym został poinformowany ??
Agnieszka7714
PostWysłany: Pią 11:19, 25 Maj 2012    Temat postu:

Smużka napisał:
Wczoraj gadałam z dziewczyną, która jakiś czas hodowała sfinksy bez papierów.
Wiecie, że ona nie widziała z tym nic złego! Przestraszyła się, jak jej powiedziałam, że teraz to zabronione itd.
Kupiła koty z papierami i rozmnażała, sprzedając małe za taką samą cenę, za jaką kupiła swoje.


I to jest chyba w tym wszystkim najgorsze, nie widzą problemu....
Przełknęłabym osoby, które rozmnażają zwierzęta poza hodowlą, ale robią im odpowiednie badania, takie mioty nadzoruje weterynarz itd i nie "produkują" dla kasy zwierząt. Dbają o zdrowie psychiczne i fizyczne swoich pociech.
Smużka
PostWysłany: Pią 10:19, 25 Maj 2012    Temat postu:

Ja tłumaczę na zasadzie porównania do samochodu.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie kupi samochodu bez papierów, bez przeglądu, gdzieś od byle kogo, na bazarze. Samochód musi mieć dokumenty, markę, znany przebieg (choć z tym różnie wchodzi).
A przecież kot czy pies jest z nami dłużej niż samochód, jest nam bliższy emocjonalnie, dlaczego więc kupować "bubla"?
Do niektórych to trafia.
Inni kupują od pseuduchów i jeszcze się chwalą, że uratowali, że tam by zginął, że taki był biedny, chory... O tym, że przez nich rośnie popyt i chorują, giną inne, już wolę nie wiedzieć.
Snowshoe
PostWysłany: Pią 10:04, 25 Maj 2012    Temat postu:

A najbardziej przerażające jest to, że tacy ludzie nie kastrują kotów i powodują rozmnażanie się dziwnych krzyżówek. Miałam kiedyś kota, który wyglądał jak ragdoll, a to mogła być jakaś dziwna krzyżówka persa ze syjamskim, bo miał wygląd ragdolla seal colorpoint. Dostaliśmy tego kota od wujka. Jakaś babka przyjechała z persem na krycie do jego znajomych, którzy mieli syjamy. Nie mam nic do kociaków- dachowców, ale nie popieram pseudorozrodów kotów rasowych.
aalchena
PostWysłany: Pią 9:29, 25 Maj 2012    Temat postu:

Ja już nie mam siły za każdym razem tłumaczyć znajomym i odpowiadać na pytania w stylu: "dlaczego chcesz kastrować kota? lepiej dokup kotkę i rozmnażaj, przecież twój ma rodowód!". Trochę się dziwią jak mówię im ile może kosztować kot hodowlany. Nieświadomość większości ludzi mnie przeraża. Ja sama, zanim podjęłam decyzję o kupnie Brandusia, spędziłam dosłownie tygodnie na czytaniu forum itp. i nie umiem zrozumieć ludzi, którzy decydują się na zwierzęta nie mając o nich zielonego pojęcia, nie wiedzą po co zwierzakowi rodowód, a im taniej tym lepiej, bo udało się "wyhaczyć okazję"..
Smużka
PostWysłany: Pią 8:57, 25 Maj 2012    Temat postu:

Nakazy i ograniczenia są chyba tylko odnośnie dysplazji stawu biodrowego u wielu ras, w tym u moich PONów.
Wg mnie powinno się rozszerzyć wymóg badań w zależności od rasy.

Mi się niestety trochę za głęboko czasem udaje zajrzeć (wszystko przez kumpelę hodującą grzywacze, która mi sprzedaje coraz to "lepsze" newsy).
Np. wiem o miocie zwierząt będących krzyżówką dwóch ras (jak ktoś ma dużo psów, kilku ras, to się może zdarzyć). Psy dostały rodowody, bo hodowca powiedział, że jeden z jego reproduktorów (tej samej rasy) jest ojcem! O podkładaniu szczeniąt z innego miotu do przeglądu innego też słyszałam wiele razy.
O wpadkowych miotach wśród dorastającego, niesprzedanego jeszcze, rodzeństwa też słyszałam i widziałam dwa z nich na własne oczy. Oczywiście związek je uznał i dostały rodowody.

Staram się już nie słuchać takich rzeczy, bo zaraz stracę wiarę w ludzi.
"Perełki" są w każdym 'zawodzie'. To chyba nieuniknione.

Wczoraj gadałam z dziewczyną, która jakiś czas hodowała sfinksy bez papierów.
Wiecie, że ona nie widziała z tym nic złego! Przestraszyła się, jak jej powiedziałam, że teraz to zabronione itd.
Kupiła koty z papierami i rozmnażała, sprzedając małe za taką samą cenę, za jaką kupiła swoje.
Skarżyła mi się, że podczas jej pobytu w szpitalu, jej matka wykastrowała kocura, bo nie mogła znieść posikiwania. Tylko dlatego nadal nie rozmnaża.
Ręce mi opadają...
Ludzie są głupi. Płacili jej 1200 za koty bez papierów = nierasowe. Ręce mi opadają.
Nawet z nią dalej nie dyskutowałam, choć może powinnam była.
Dejikos
PostWysłany: Pią 8:36, 25 Maj 2012    Temat postu:

Widocznie ja zbyt idealistycznie podchodzę do tematu - być może zakłamuję rzeczywistość, ale robię to dlatego, żeby ludzie nie kupowali od pseuduchów!

Związki, w których są hodowcy, bądź też instytucje wydające rodowody powinny NAKAZYWAĆ badań wszelakich, a że to kolejne maszynki do robienia kasy i tak właściwie zależy im na prestiżu, a nie na tych zwierzętach... No cóż.
Smużka
PostWysłany: Pią 8:20, 25 Maj 2012    Temat postu:

Ja rozumiem, że chodzi o uczciwość.
Podkreślam tylko, że dla mnie osobiście rodowód nie stanowi żadnej gwarancji zdrowia, bo na prawdę dla mnie nie stanowi!
Hodowcy grzywaczy (wielu, nie wszyscy!), wśród których obraca się moja koleżanka, celowo nie badają swoich psów. Na wszelki wypadek!
Gdy Garncarzowie zorganizowali na którejś z wystaw psów darmowe (!) badania oczu i serca u PONów. Na wiele psów zgłosił się jeden, czy dwa. Innych hodowcy woleli nie badać. Bo jeszcze coś wyjdzie nie tak.
Znam osoby badające swoje zwierzęta na wszystko co tylko się da. Znam. Wiem, że są takie osoby. Wiem, że jest ich sporo, ale.. ogólnie hodowców jest znacznie więcej i większość jednak nie zalicza się do tej grupy.
Jeśli ta proporcja się zmieni, to może zaufam bardziej rodowodowi i będę wierzyć, że moje zwierzę jest zdrowsze.

Oczywiście nie porównuję rasowych kotów/psów do tych z pseudohodowli (takich masowych, nie dwa zwierzaczki w bloku).
Z takich źródeł maluchy często nie dożywają nawet roku.

Żeby nie było. Jestem 10000% zwolenniczką zwierząt z papierami i hodowli "z głową".
Mimo, że moje rasowe suki są chore, a kundlica i kot dachowiec moich rodziców są okazami zdrowia.
Agnieszka7714
PostWysłany: Pią 6:59, 25 Maj 2012    Temat postu:

Smużka napisał:
Hodowca nie dopuści do rozmnażania chorych zwierząt, jeśli wie, że są chore.
A często nie wie.
Na szczęście coraz więcej hodowców robi wszelakiego typu testy genetyczne swoim zwierzakom, bada kardiologicznie itd. Niestety nadal nie jest to norma.

Hodowcy szczurów rasowych mają fajny zwyczaj podpisywania umów i żądania przeprowadzenia sekcji zwłok każdego osobnika, który z niewyjaśnionych powodów umrze w młodym wieku.
Jeśli coś jest nie tak, wycofują linię z hodowli.
Przynajmniej taka jest teoria. W praktyce różnie z tymi sekcjami bywa. Choć ja swoim zawsze robię i informuję hodowlę o wynikach.


Ale chyba nam się oftopic zrobił... ups..


Oj z tym się nie zgodzę. Dziewczyny piszą tu o chorobach typu np wada serca, lub tak jak w moim przypadku zwężenie tchawicy u Vincenta. I powiem Ci, że hodowca doskonale o tym wie, że jego koty niosą tą wadę genetyczną a i tak je rozmnaża. Tu chodzi o takie podejście, bo wiadomo, każde zwierzę choruje, jedno mniej drugie więcej i rodowód nie ma tu nic do rzeczy. Chodzi o uczciwość.
iza5
PostWysłany: Czw 15:48, 24 Maj 2012    Temat postu:

to może i ja się wypowiem w tej kwestii.
Sam rodowód nie gwarantuje nam, że nasz kot nigdy nie zachoruje na jakąś chorobę, nie zagwarantuje róznież tego, że kot dożyje późnej starości. My jako hodowcy możemy badać nasze koty na wszystkie znane nam choroby, robić testy genetyczne, echo serca itp. ale zawsze badamy kota na ten moment (z wyjątkiem genetyki), nie wiemy czy za rok lub dwa dana choroba się nie ujawni. Oczywiście w przypadku wykrycia choroby wycofujemy takiego kota z hodowli, ale on przez te parę lat miał już kilka miotów....więc żaden hodowca tak naprawdę nie może dać gwarancji, że nasz kot nie zachoruje, czy będzie żył 15 lat.
Rodowód natomiast daje nam gwarancję rasowaości naszego kota, można z niego dowiedzieć się jakich miał przodków, sprawdzić inbred, rodzeństwo, tylko dzięki niemu wiemy że nasz kot to 100% ragdoll.
Smużka
PostWysłany: Czw 13:03, 24 Maj 2012    Temat postu:

Hodowca nie dopuści do rozmnażania chorych zwierząt, jeśli wie, że są chore.
A często nie wie.
Na szczęście coraz więcej hodowców robi wszelakiego typu testy genetyczne swoim zwierzakom, bada kardiologicznie itd. Niestety nadal nie jest to norma.

Hodowcy szczurów rasowych mają fajny zwyczaj podpisywania umów i żądania przeprowadzenia sekcji zwłok każdego osobnika, który z niewyjaśnionych powodów umrze w młodym wieku.
Jeśli coś jest nie tak, wycofują linię z hodowli.
Przynajmniej taka jest teoria. W praktyce różnie z tymi sekcjami bywa. Choć ja swoim zawsze robię i informuję hodowlę o wynikach.


Ale chyba nam się oftopic zrobił... ups..
Snowshoe
PostWysłany: Czw 12:37, 24 Maj 2012    Temat postu:

Smużko- owszem, rasowe nie znaczy zdrowe, ale hodowca hobbysta (nie taki, który robi to tylko dla pieniędzy, ale przede wszystkim jako swoje hobby, sposób na życie) raczej nie dopuści do rozmnażania chorych zwierząt, bo w ten sposób zniszczyłby całą swoją hodowlę. Tylko biorąc kotka czy jakieś inne zwierzątko ze sprawdzonej ręki jest większa szansa, że nowy pupilek będzie zdrowy, no i zawsze masz namiary na osobę, od której kupiłeś zwierzaka. Myślę, że hodowcy- hobbyści oddają się swojej pasji z sercem i są poświęcić duuużo pieniędzy, by ich podopieczni byli zdrowi.

Kotek, który jest do adopcji jest śliczny, ale nie wiadomo, jaka jest jego przeszłość, w jakich warunkach żył, czym go karmiono. Oczywiście mam nadzieję, że znajdzie dom, w którym będzie mu dobrze Wesoly
Smużka
PostWysłany: Czw 12:25, 24 Maj 2012    Temat postu:

Powtórzę, że rasowe nie znaczy zdrowe.
Moja Czata ma wrodzoną wadę serca. Nie wiadomo, czy to jest jakoś dziedziczone, ale właścicielka jej siostry się tym nie przejęła i swoją sukę rozmnażała.
Moja Jagna ma nie tylko błędy w umaszczeniu (idące w całej linii, a mimo to, hodowczyni nie wycofała tych psów z hodpwli), ale też padaczkę idiopatyczną od szczeniaka.
Pudlica znajomej ma dziedziczną u pudli zaćmę.
To są psy z papierami. Papier im zdrowia nie zapewnił.
Niby mniejsze prawdopodobieństwo, ale ja w super zdrowie rasowych zwierząt nie wierzę.
Dla mnie rodowód to gwarancja pochodzenia zwierzaka, jego wygląd, mniej więcej cechy charakteru i duże prawdopodobieństwo, że jego rodzice nie byli rozmnażani w klatkach stojąc po brzuch w odchodach.
Zdrowie też, ale już mniej. Pewnie wynika to z moich własnych przykrych doświadczeń.
MARTYNKA2001
PostWysłany: Czw 10:38, 24 Maj 2012    Temat postu:

Dejikos napisał:
Wiesz Smużko, wszystko "byłoby dobrze" gdyby ograniczało się to tylko do wyglądu. Ja wciąż uważam, że jest duże ryzyko, jeśli zwierzak jest niewiadomego pochodzenia. Nie raz i nie dwa spotkałam się z przypadkiem, że kot nie dożył sędziwego wieku Smutny

W przypadku zupełnych mieszańców jest trochę inaczej, często są one bardziej odporne na różne choroby niż zwierzęta rasowe. Natomiast przy nielegalnie rozmnażanych "rasowych" bez rodowodu to rosyjska ruletka. Ktoś, kto się nie zna na hodowli i liczy tylko na zysk, nie jest specjalistą w tej dziedzinie. Raz wyjdzie dobrze, a raz tragicznie...


Dokładnie... Siostra znajomej sprzedaje yorki po rodowodowych rodzicach z jej "hodowli" w dobrej cenie ok 300 zł (pewnie dla niektórych to też duże pieniądze) gdzie sukę pokrył jej syn! Potencjalni właściciele oczywiście tego nie wiedzą. Co z tego, że wyglądają jak yorki -nie skusiłabym się na takiego szczeniaka nawet za darmo.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.