Choroba 'samochodowa'

Przepraszam za tak dziwna nazwe ale za nic nie moge sobie przypomniec jak to sie po Polsku nazywa

Mamy maly klopot z Mini. Mini tak jak ludzie choruje podczas jazdy samochodem. Ledwo co ruszymy z domu ( a wiec predkosc nie przekracza nawet 10 km/h) a ona zaczyna sie slinic i pienic. No i jest klopot bo na wiekszosc wystaw mamy minimalnie 300km. Co zrobic aby jej nie meczyc? Czy jest co ( tak jak dla ludzi Aviomarin) aby podac kotu? Albo jakis inny sposob?

Mam znajomego hodowcę, ktorego kot podobnie reagowal na jazde samochodem. Stosowali juz praktycznie wszystko i nic

Zrezygnowali z wystaw

nie strasz mnie, Mini dopiero co zakonczyla championat nawet z dobrymi wynikami
(3* CAC, 2*Nom Bis 1*Biv). Szkoda by mi bylo przestac jej wystawiac

......
a za 2 tygodnie wystawa

to nie masz wyjścia i jedź dzień wcześniej na wystawę, hotelu poszukaj najlepiej naprzeciwko samej wystawy i wtedy zminimalizujesz prablem

A moze kota (jak psa) daloby sie przyzwyczaic do jezdzenia. Codziennie niech troche jezdzi i po prostu z czasem wydluzac dystanse... Na niektore psy to dziala, moze i kot by sie przyzwyczail ...

A jak jest u kotow z lekami na "chorobe lokomocyjna"? Bo znowu wiem, ze dla psow sa i podobno dzialaja, ale nie wiem jak jest z kotami. Moje wszystkie zwierzatka znosza dobrze jazde samochodem. Najgorszy byl James, bo wyl glosniej od radia nastawionego na najwyzszy volume Mruga

W numerze 2 KOT-a z 2005r. jest artykuł " Z kotem pod namiotem" na str. 10-11.
Tam jest napisane, że "większość kotów dobrze homeopatyczne leki przeciwko chorobie lokomocyjnej , np. Cocculine (Boiron). Jednak podanie leku, nawet ziołowego , należy zawsze skonsultować z lekarzem".

Może by zapytać weta co o tym sądzi ?

wet poradzil Bach Flower Sclerantus

jedziemy jutro szukac